czwartek, 27 czerwca 2013

Strach lekko poskromiony ...

Dobra, czuję odrobinę spokoju już, bo:

1. Łóżeczko już do nas zmierza
2. Wózek już do nas idzie
3. Kupiłam pieluszki, oliwkę, kremik, płatki, patyczki, proszek, pieluszki tetrowe, płyn do kąpieli, wkładki laktacyjne, galoty poporodowe, staniki do karmienia. Postawiłam na znaną polską firmę Bambino, której używałam też przy moich chłopcach, i która nie robi dużego spustoszenia w portfelu. Pozostają jeszcze ręczniczki, zawieszka nad łóżeczko, wanienka, przewijak, ale tu raczej stawiam na produkty Ikea.


Nie trwało to długo, ponieważ już moje starsze i młodsze dziecko zdążyły mnie wyprowadzić z równowagi swoim notorycznym graniem, które jest jak kroplówka niezbędna do życia. Oczywiście padły niepotrzebne słowa i wszyscy się pokłóciliśmy - jestem niereformowalna i chyba nigdy tak do końca nie będę miała wystarczającej cierpliwości, mimo, że spodziewałam się, że przy różnicy wieku 20 lat będzie mi znacznie prościej... A jednak nie...

Trudno, wszystko kiedyś mija. Zjadłam na to całą tabliczkę Alpen Gold słony orzech czy coś tam i jest trochę lepiej :)

Pozdrowionka !

środa, 26 czerwca 2013

Do sprzedania, może ktoś się skusi ??

Heja ponownie, póki pamiętam, mam do sprzedania kilka rzeczy, które chciałabym u siebie w domku wymienić na inne, bo trochę nam się już opatrzyły, a ponadto po remoncie trochę chciałabym zmienić kolorystykę i styl :), może coś Wam się spodoba? Jak tak, to dajcie znać na maila, albo w komentarzu

  • Zasłony 2 sztuki, w stanie bardzo dobrym, góra wykończona metalowymi kółkami. Kolorystyka to czerwień, wiśnia, biel, beż. Cena to 40,00 zł + koszty przesyłki




  • obraz przedstawiający morze i latarnię morską. Fantastyczne kolory, znakomicie się prezentuje na ścianie. Wymiary to 82x63cm (łącznie z ramą). Rama drewniana, raczej do wymiany, bo jest już zniszczona i gdzieniegdzie puściły łączenia. Cena to 25,00 zł + koszty przesyłki






  • piękny obraz w kolorze jasnego beżu. Obraz wieszany na sznurku, sprawia wrażenie jakby wystawał ze ściany. Przedstawia elementy Venezii, dzbany, róże, pejzaż. Obraz nie ma standardowej ramy, ale wygląda jakby był owinięty dookoła grubej otaczającej ramy. Wspaniale się prezentuje, z racji stonowanych kolorów pasuje prawie do każdego wnętrza.Wymiary to: 79x61cm, grubość "ramy" to 4 cm. Cena 35,00zł + koszty przesyłki








Polecam serdecznie !!!

Wygodne zakupy :)






Kochani przyszli rodzice, zabiegane mamy, niezmotoryzowani, zajęci, zapracowani, albo ceniący swój czas, chciałabym Wam polecić stronkę http://www.tesco.pl/ do sekcji Tesco Ezakupy !!!

Dlaczego ?
Możecie tam zamówić sobie zakupy online na konkretny dzień. Dostawa to naprawdę groszowe sprawy !!! Trzeba się tam zarejestrować i już dostajecie możliwość kupowania. Ja na przykład wczoraj się rejestrowałam i od razu zamówiliśmy pierwsze zakupy, które przyjadą do nas w sobotę wieczorkiem, za dostawę cena jest jednakowa zależnie od preferowanego dnia i godziny, my zapłacimy jakieś 5,50 zł !!!. Jest to naprawdę bardzo fajne rozwiązanie !!! Szczególnie, gdy trzeba zamówić duże, cięzkie rzeczy, jak proszki, wodę, ziemniaki, mąkę, mięso. Dostawca przynosi Wam zakupy pod same drzwi, nawet jak nie ma windy, płaci się przez internet lub kartą przy odbiorze, można też zamówić zakupy i samemu podjechać po spakowane do wybranego sklepu!!!

Słuchajcie, w sobotę przejdę chrzest bojowy, więc na pewno zdam relację !

30 tydzień :)

Olo niesamowicie rośnie. Widzę z dnia na dzień jak zmienia mi się brzusio :), wygląda jak piłka do siatkówki :), waga stop cały czas +12 i cisza.
5 lipca idziemy na USG, już nie mogę się doczekać !!! Tym razem idą ze mną moje starsze syncie. Na pewno będą nowe fotki :) Poza tym już nie mogę też się doczekać, kiedy maleństwo będzie z nami :) i kiedy je zobaczymy :)

Dokucza mi bezsenność niestety. W nocy śpię po 3-4 godziny. Ciągłe parcie na pęcherz sprawia, że biegam co chwila do wuceta, mimo, że wieczorem już nic staram się nie pić. Dodatkowo cały czas czuję drętwienie w nogach, mrowienie w rękach, stopach, nie jest to zbyt przyjemne. Przewracam się z boku na bok i nie mogę snu z siebie wykrzesać... Czuję ogromny ból przy zmienianiu pozycji pod prawym żebrem. Mówiłam o tym lekarzowi, to podobno pęcherz, ale czekam na badanie USG, bo chciałabym jeszcze raz dokładnie to zbadać (ostatnio mały miał tam nóżki). Potem w dzień po południu trochę się zdrzemnę, bo już nie mogę, tym bardziej w te upalne dni.... No i koło znowu się zamyka. Dzisiaj u nas fajna temperatura 20 stopni, więc jest lżej o wiele i nie czuje się opuchnięta jak balon i nie męczę się tak bardzo. Rano oddelegowałam wszystkich ze śniadankami i położyłam się jeszcze do 11:00, żeby przestawić organizm i dzisiaj już nie będzie popołudniowej sjesty, tylko normalnie się kładziemy spać. Mam nadzieję, że uda się tym razem :)

Miłego popołudnia !

Czyżby pierwsza panika ?!

Łaaaaaaaaa !!!! Powoli zaczyna się mini panika :), prawdopodobnie dlatego, że uświadomiłam sobie ostatnio, że za chwilę skończę 7 miesiąc i jakby (odpukać) coś się stało, to nawet nie jestem w pełni przygotowana do szpitalaaaaaa !!!!!



No więc zaczęło się i przyspieszyłam tempo i w najbliższym tygodniu:

  1. Przyjedzie do nas wózek :), mój sprzedający wrócił z zagranicy i będzie mógł go wysłać
  2. Przyjedzie do nas łóżko piętrowe chłopców, które w końcu skręcimy i zobaczymy, ile nam zostanie miejsca w ich pokoju i jak to sensownie rozegrać. Potem będę mogła ich "przerzucić" z naszego docelowego pokoju do tamtego i działać dalej. 
  3. Oddamy potrzebującym biurko stojące u Wiktora w pokoju, czyli naszym docelowym i będziemy mogli w końcu rozegrać, jak to ma wyglądać również tam.
  4. Przyjedzie do nas łóżeczko, które będziemy mogli rozłożyć już w pokoju docelowym. 
  5. Zamówiłam w końcu biustonosze do karmienia. Znalazłam bardzo korzystnie na Allegro za 10,99 zł sztuka !!! Nowe, kolory czarny i biały
  6.  Zamówiłam też majtki poporodowe, które są dla mnie nowością, bo sama jak rodziłam to nie było to jeszcze takie popularne. Też korzystnie na Allegro 5,49 zeta za 6 sztuk !



Co dalej? Co dalej ! Torba do szpitala, no właśnie. Poniżej rozpiska, może Wam też się przydać :), to co potrzebujemy przyszłe mamy do szpitala, dla nas, taty, maleństwa na każdy czas :)
http://www.rodzicpoludzku.pl/images/stories/9a_listacozabracdoszpitala.pdf

Muszę się też w końcu określić, który szpital wybieram - Żelazna czy Karowa ??? Oraz zawitać do mojej rejonówki i porozmawiać na temat położnych i ich wizyt po porodzie. 

Muszę także dowiedzieć się, jak to jest z tym planem porodu, czy jak go dostarczę, to zostanie uwzględniony i jakie mi przysługują prawa przy porodzie. Nie chciałabym np. płacić za znieczulenie, mimo, że mi się ono należy.

No i muszę też w końcu odwiedzić dentystę jeszcze póki czas. 

Napiszcie pls, jak macie już jakieś swoje doświadczenia i wskazówki, będę meeeegaaaa wdzięczna !!!!!

Pozdrawiam,
Jagoda


czwartek, 20 czerwca 2013

Sposoby na upał

Kochani, dzisiaj temperatura sięgała zenitu. Przyznam, ze jedynymi porami, w których jestem w stanie funkcjonować, to przedpołudnie jakoś do godziny 11:00 i popołudnie po godzinie 18:00. W międzyczasie najchętniej leżałabym jak foka na plaży i się w ogóle nie ruszała :) Ale czasem się nie da. I tak dzisiaj, musieliśmy jechać z Wiktorem na badania do kardiologa na 15:30 !!! Masakra !!! Ale czekaliśmy na tą wizytę 2 miesiące, więc żal rezygnować. Powiem Wam, że była to droga przez mękę w nieklimatyzowanych autobusach - kataaaaasstttttooooofffffaaaaa !!! Zazdroszczę tym, co mogą sobie pojechać samochodem. No ale udało się. Dojechaliśmy - wyniki ok, jeszcze tylko musimy poczekać do początku lipca na EKG, bo nie było piguły niestety :(. Trudno.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Sowę i przetestowałam smak słony karmel - faktycznie jest PYYYYCCCCHHHHAAAAA!  Przerzucam się teraz na niego, na drugie miejsce spadają jogurtowe :) Dzięki za rekomendacje Córko!!!
Jak wróciliśmy to pierwszy skok nastąpił na prysznic, letni cudowny, orzeźwiający ... CUDOWNIE!!! W ogóle nie wiem dlaczego, ale miałam dzisiaj jakiś mega apetyt zgadnijcie na co??? Na suchy chlebek ! Podziobałam chyba z 8 skibek !!! I pomyśleć, że na samym początku ciąży odrzucało mnie na jego widok tak bardzo :)
No dobra, ale wróćmy do tematu.
Interesuje mnie, jakie są Wasze propozycje na takie upiornie gorące dni? Na pewno letni prysznic to świetna sprawa. Przynoszę też sobie miskę z letnią wodą z mydłem i moczę w niej stopy :) to też mi przynosi ulgę. Dobry też jest zwilżony letnią wodą ręcznik i obkładanie nim karku i twarzy, przecieranie rąk. No oczywiście picie hektolitrów wody to też, bo w ciąży, to nawet niektórzy zalecają przy tej temperaturze 3 litry !!! Kostki lodu też mają działanie zbawienne :)

To wszystko co przychodzi mi w tej chwili na myśl, ale na pewno macie jeszcze jakieś swoje boskie, tajemne sposoby. Mogą być odrobinę nowatorskie, chętnie przetestuję wszystko byle tylko przeżyć takie dni :)

A na koniec Wampirek i ja :)


Do miłego !

Przeczytajcie koniecznie, cała prawda - znalezione w sieci

ZNALEZIONE W SIECI: "Dorastaliście w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć?! Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa ani zagłówków, ani poduszek powietrznych! Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi. Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku. Szkoła trwała do południa, a obiad jadło się w domu. Niektórzy nie byli dobrzy w nauce i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dyslektyczny. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie ze sterylnych butelek PET. Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle ...byliśmy na dworze i byliśmy aktywni. Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł. Nie mieliśmy Playstation, Nintendo 64, X-Boxa, gier wideo, 99 kanałów w TV, DVD i wideo, Dolby Surround, komórek, komputerów ani chatroomów w internecie... lecz przyjaciół ! Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada. Można się było bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą. Nie było komórek... I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy! Nieprawdopodobne! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe? Graliśmy w piłę na jedną bramę, a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał i już. Nie był to koniec świata ani trauma. Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości, czasem wybite zęby, ale nigdy nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! Nikt nie był winien, tylko my sami. Nie baliśmy się deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, trawę ani na krowie mleko. Mieliśmy wolność i wolny czas, klęski, sukcesy i zadania. I uczyliśmy się dawać sobie radę! Pytanie za 100 punktów brzmi: Jak udało się nam przeżyć? A przede wszystkim: Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość? Też jesteś z tej generacji? Przypomnij sobie, jak było. Pewnie, można powiedzieć, że żyliśmy w nudzie, ale...przecież byliśmy szczęśliwi! Czyż nie? Miłego dnia."
 
 
 

środa, 19 czerwca 2013

Pyszne naleśniki na zimno :)

Idąc za ciosem wcześniejszego posta podaję jak robię naleśniczki. Szybko, tanio i pyszszsznieeee. Znakomite na chłodne dni. Ja robiłam dzisiaj z truskawkami, ale oczywiście możecie zastąpić dowolnymi, ulubionymi owocami :)



Smażymy sobie naleśniczki, ja dodaję do ciasta odrobinkę soli, dzięki temu ciasto nie jest takie "jałowe". Odstawiamy je do ostygnięcia.
W tym czasie w mikserze, blenderze miksujemy ok. 30-40 dkg truskawek, 3 łyżki cukru i kostka serka białego (ja używam chudego takiego z biedronki w kostce ). Odstawiamy farsz do lodówki. Jak wszystko ostygnie, to smarujemy naleśniki farszem i zawijamy lub składamy na pół i jeszcze raz na pół. Wierzch możemy też polać tym co nam zostało i pokroić truskaweczki do ozdoby, może być tez oczywiście liść mięty na przykład :)

Smacznego !!!

Bo ja już umiem dac czadu !!!

Co teraz?
A teraz coś o spaniu, a raczej trudnościach ze spaniem. Ostatnio sypiam sobie jakoś po 3-4 godziny w nocy. Pomijając fakt, że biegam wieczorem co 5 minut do toalety no i zaczęło się to, co myślałam że tym razem uniknę, czyli skurcze łydek, to doszło jeszcze do tego imprezowanie Olusia w nocy :) Ma już swoje stałe pory, kiedy się porusza baaaardzo intensywnie, czyli jakoś jak wstajemy z chłopakami do szkoły, czyli po 6:00 rano, bardzo intensywny jogging uprawia też po godzinie 20:00, no i ostatnimi czasy również między 2:00-3:00 w nocy. Możecie sobie zobaczyć na filmiku poniżej to, co się wyprawiało wczoraj przedpołudniem :))) Jest po prostu CRAZY!!!


Poza tym, z racji upałów, staram się wychodzić na spacer jakoś rano koło 9:00 lub wieczorkiem (chociaż wtedy latają już wampiry). Mimo, że wyszłam o 9:00, to i tak temperatura niemiłosierna w słońcu i obsmażyłam sobie policzki :). Całkiem przyjemnie było w naszym parku w cieniu i wiaterku, to coś takiego jak letni prysznic przy temperaturze 35 stopni :). Tak, czy owak 2 godzinki spacerku zaliczone !
Udało mi się też dotrzeć do biblioteki, byłam w sumie nawet przed otwarciem. Czyżbym zaczynala być nadgorliwa he he ?

Wypożyczyłam sobie coś do poduszki i na bezsenne nocki...



A to, aby dążyć do doskonałości...


W drodze powrotnej upolowałam też truskawki, więc zaraz zabieram się do smażenia naleśników i przygotowania farszu z truskawek i serka, albo jogurtu (?) jeszcze nie wiem sama. W każdym razie preferujemy na dzisiaj coś lekkiego i na chłodno, a dla tatusia mięsiwo mielone ubrane w modrą kapustkę i pyrki :)

Miłego dzionka !

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Zaczęliśmy 29 tydzień !

Czas płynie, tym bardziej teraz kiedy jest tyle do zrobienia w domu, to już doba jest dla mnie za krótka momentami i szczerze, to Oluś rośnie w siłę i nie ukrywam, że jest coraz ciężej nawet z najprostszymi wydawałoby się czynnościami... Następna nasza wizyta u gina to dopiero w pierwszej połowie lipca (matko ! to już lipiec będzie!). A na początku lipca będziemy na USG, więc będą nowe fotki !!! Osobiście samej mnie się wydaje, że ten termin porodu, to raczej nie będzie wrzesień, ale koniec sierpnia, bo mam taką mega piłkę, że po prostu szok !!! Tak teraz wyglądamy :) Zdjęcie w sukience, o której pisałam Wam jakiś czas temu, Atmosphere, kupiłam na Allegro za 10,00 zeta !!! Już postanowiłam, że koniecznie muszę odwiedzić nasz miejski SH i poszukać właśnie czegoś w tym fasonie :)


 

Ogólnie to czujemy się dobrze. Waga to +12 kg i wskazówka na wadze tym samym zatrzymała się na magicznej liczbie, na którą stawiałam na początku ciąży :( Mam nadzieję, że już jakoś mega dużo teraz nie przytyję, wiadomo, dziecko rośnie, ale nie zamierzam spoczywać na laurach. Planujemy aktywność i rozsądne jedzenie :) !!!

Pozdrawiamy czytelników !!!

Premia uznaniowa musi być :)

Jako, że w sumie prawie cała "czarna i brudna robota" za nami i moi faceci naprawdę wypruwali z siebie flaki i wylewali siódme poty przy tym wszystkich, postanowiłam im podziękować za tą ich wytrwałość :)

Chłopcy popływali na basenie :) i pozjeżdżali na mega zjeżdżalni :)

 
 
 
 

Były też lody :)
 
 
 
 
Tatuś dostał tatarek, który tak uwielbia :) Cały dla niego, bo ja nie mogę :(
 
 
 
A wszyscy na koniec zjedliśmy razem mega pyszny obiadek :) kotlecik schabowy z serem i ananasem i młode ziemniaczki, do tego buraczki i modra kapusta. Mniaaaammmm ! Nieeebo w gębie :)  Oluś i ja zjedliśmy aż dwa kotletyyyyy !!!
 


Bo premia przecież musiała być ha ha :)
 
 

Pani Krysia :)

Pani Krysia to osoba, którą osobiście poznałam w sobotę. Przyjechała do nas po sofki chłopców, które potrzebowała do swojej pracowni. Postanowiłam o niej trochę napisać, bo zrobiła na nas tak piorunujące wrażenie, jakiego dawno nie doznałam :), zresztą mój synio starszy również zapatrzony był jak w obrazek  :)
Z początku rozmawiałam z nią dwukrotnie przez telefon. Trochę mnie zaskoczyła, bo nie pytała tylko o sofki, ale ogólnie opowiadała o sobie, no i rozmawiała też o nas, o naszym kredycie hipotecznym i o tym, jak to ostatnio kupowała na Allegro kamienie do biżuterii. Po pierwszej rozmowie pomyślałam "potrzebuje sofki do pracowni, to na pewno jakaś artystka-malarka, albo rzeźbiarka, odrobinę ekscentryczna", ale jak przyjechała do nas w tą sobotę, to powiem Wam, spędziłam z nią 2 godziny i był to tak miły czas, jakiego dawno nie doznałam.
Pani Krysia przyjechała do nas dwoma samochodami z mężem i nowofundlandem, przy czym tych dwoje ostatnich pasło się na pobliskiej łące, podczas gdy my gadałyśmy. Weszła do nas i powiem Wam - chciałabym być taka w jej wieku !!!
A więc, Pani Krysia ma 62 lata, ma siwe obcięte na męsko włosy i bardzo, bardzo ciepły uśmiech. W oczach iskierki, około 160 wzrostu, drobna budowa i jest całkiem niepozorna, a i tak rozbroiła mnie jak bombę :)
Otóż Pani Krysia jak się okazało całe życie była archeologiem ! Fantastyczny zawód, opowiadała o nim z zapartym tchem i okazuje się, że archeologia to nie tylko starożytne mumie, Egipt itp., ale ten zawód także odnajduje odzwierciedlenie w czasach współczesnych i w normalnych miastach ! Pani Krysia opowiadała też o swoich psach, o swoim synu, który jest naukowcem i mieszka i pracuje w Japonii. Opowiadała o żeglarstwie, mazurach, które kocha. O tym, jak żegluje się z psiakami. O tym jakie jest jej pokolenie, jak zachowują się ludzie w poszczególnych miastach. Pani Krysia to również świeżo - upieczona absolwentka złotnictwa !!! Jako, że w swoim zawodzie już nie pracuje, to zajęła się tworzeniem własnej biżuterii !!!! Coś niesamowitego ! Kobieta - wulkan !
Na sam koniec, to myślałam, że przyjdzie do nas jej druga połówka i pomoże jej z tymi sofkami, a tymczasem nic... No to mówię, że pomogę. Ona na to, że nie ma mowy, że ona sobie poradzi ! I słuchajcie razem z moim starszym dzieckiem znieśli te obie sofki z 4 piętra we dwoje sami. Ona sama zaznaczała, że w archeologii to się nauczyła już, że to nie lekka praca, trzeba dźwigać i w ogóle, ale żeby aż tak ! Zdębiałam ! Zapakowała obie sofki do swojego jeepka, zapłaciła mojemu dziecku za pomoc !! Powiedziała, że jak będziemy na mazurach to mamy się odezwać, że chętnie weźmie Wiktora na trochę, żeby popływał z nimi. Pozostawiłyśmy sobie kontakty i szczerze i skrycie liczę, że jeszcze kiedyś się z nią spotkam !!!

niedziela, 16 czerwca 2013

Dziękuję i przepraszam !

Słuchajcie, ja to jestem jednak mega inteligentna ! Przypadkowo usunęłam dzisiaj wszystkie Wasze komentarze ! Łaaaa !!! Przepraszam i dziękuję, że komentowaliście !!! Sorki też, że nie odpowiadałam, ale włączyłam zabezpieczenie i dopiero dzisiaj sobie uświadomiłam, że one tam wpadają i czekają na zatwierdzenie ... Uhhhh ... Czyżby ciąża pożerała mózg ??

Pozdrawiam serdecznie !

piątek, 14 czerwca 2013

Zachcianki

Wiele osób pyta mnie, czy mam jakieś szczególne zachcianki w ciąży. Otóż, na początku było mi strasznie trudno, gdy dotarło do mnie, że w ciąży nie można jeść tataru, który uwielbiam... Trudno, przerzuciłam się na coś innego :) . 1 stycznia tego roku jeszcze nie wiedząc, że jestem w ciąży, obudziłam się o 7:00 rano i zjadłam dwie grzane kiełbasy i 3 pomarańcze :), to chyba było największe ekstremum w tej ciąży :). Z Wiktorem pamiętam, że prawie codziennie musiałam zjeść gorący kubek żurek, a z Damianem tony ogórków kiszonych, po których miałam mega wzdęcia, ale to było silniejsze ode mnie...
Co się dzieje teraz?
Moimi smakołykami ostatnich miesięcy są:
- ogórki kwaszone z majonezem :), to jest na pierwszym miejscu !
- pomidory solone z majonezem,
- wszystkie wędliny smaruje musztardą, ostatnio nawet smarowałam nią ser żółty :), też było dobre!,
- jak skończy się musztarda, to używam chrzanu, ale tutaj znacznie mniej :),
- jem też pomidory z solą, ot tak po prostu,
- uwielbiam też jabłka, wszystkie gatunki,
- no i obowiązkowo jogurtowe lody od SOWY !




Smacznego!!!

Bob & Courtney Novogratz z samego rana

Jako, że od jakiegoś czasu budzę się razem z kurami o 4 rano i mam coraz większy problem z zaśnięciem, dzisiaj na przykład wymyślałam, o czym zamieszczę krótkiego pościka. I tak prezentuję Wam kilka pięknych aranżacji moich ulubionych projektantów :) Novogratz design :)










P.S. Zbliża się koniec remontu. Niestety nie udało mi się wygrać aukcji z plakatami :(, jestem zła na siebie, bo przebito mnie tylko o 0,50 pln !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 12 czerwca 2013

What's up ?

Widzę światełko w tunelu....
Zbliża sie koniec remontu, a przede mną mega-giga-hiper-extra sprzątanie. 

A to mała foto-relacja. Ogólnie to już wszyscy jesteśmy mega-giga-hiper-ekstra skołowani tym bałaganem :( Oto dowody:

To my z Olusiem, też pomagamy ile możemy...


Robota wrze po prostu !






Tak zazwyczaj wygląda Dominik na koniec dnia...

 

A tak Damian, niezależnie od pory dnia i miejsca...



 Pozostaje tylko jedno...