czwartek, 20 czerwca 2013

Przeczytajcie koniecznie, cała prawda - znalezione w sieci

ZNALEZIONE W SIECI: "Dorastaliście w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć?! Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa ani zagłówków, ani poduszek powietrznych! Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi. Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku. Szkoła trwała do południa, a obiad jadło się w domu. Niektórzy nie byli dobrzy w nauce i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dyslektyczny. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie ze sterylnych butelek PET. Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle ...byliśmy na dworze i byliśmy aktywni. Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł. Nie mieliśmy Playstation, Nintendo 64, X-Boxa, gier wideo, 99 kanałów w TV, DVD i wideo, Dolby Surround, komórek, komputerów ani chatroomów w internecie... lecz przyjaciół ! Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada. Można się było bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą. Nie było komórek... I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy! Nieprawdopodobne! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe? Graliśmy w piłę na jedną bramę, a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał i już. Nie był to koniec świata ani trauma. Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości, czasem wybite zęby, ale nigdy nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! Nikt nie był winien, tylko my sami. Nie baliśmy się deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, trawę ani na krowie mleko. Mieliśmy wolność i wolny czas, klęski, sukcesy i zadania. I uczyliśmy się dawać sobie radę! Pytanie za 100 punktów brzmi: Jak udało się nam przeżyć? A przede wszystkim: Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość? Też jesteś z tej generacji? Przypomnij sobie, jak było. Pewnie, można powiedzieć, że żyliśmy w nudzie, ale...przecież byliśmy szczęśliwi! Czyż nie? Miłego dnia."
 
 
 

5 komentarzy:

  1. pewnie, ze było ! Sama jeszcze pamiętam, że co tydzień miałam pozdzierane kolana, ile się naspadało z drzew, trzepaków. A śmingus-dyngus? To była dopiero zabawa ! Tylko do domu się wpadało przebrać i dalej biegało do upadłego. A lato? Lato było cudowne, od rana do wieczora biegało się po dworze i nigdy nikt nie marudził, że się nudzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No. Pamiętam prośby Mamy żebym nie chodziła po drzewach, przed I komunią. Lato i te wszystkie zabawy, a teraz? Teraz jakoś tego nie widzę, przynajmniej w miejscu gdzie mieszkamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas podobnie. Dzieciaki są wręcz "wciskane" do domów i przystawiane do gier komputerowych przez dorosłych. U nas to już od kilku miesięcy funkcjonuje zasada maks 2 godziny dziennie przy grach. Teraz jak jest cieplej to częściej wychodzą na dwór, ale ludzie są tragiczni. Ostatnio jedna kobieta wezwała policję, bo moje dziecko nie chciało się bawić z jej synem i chciała ze mną porozmawiać. Zdenerwowała mnie tylko, policji było głupio, tym bardziej jak wszyscy zobaczyli, że jestem w ciąży. Tragedia... Szczególnie na takich zamkniętych osiedlach, to każdemu się wydaje, że jest panem i władcą i mieszka w domku jednorodzinnym. Drą się na balkonach, raz jeden sąsiad rzucił się na chłopaka, bo jeździł na desce przed jego blokiem, tak się stawiał, że urwał lusterko w samochodzie, no i znowu policja, itp., itd. Żenadaaaa....

      Usuń
  3. święte słowa, oj fajnie było :)

    OdpowiedzUsuń