środa, 7 sierpnia 2013

Mój mózg nie umie pracować przy tej temperaturze !!!

Pojechałam dzisiaj na USG. Godzina drogi, całe szczęście, że na 10:20. Niestety okazało się, że pomyliłam daty... F..k! Nie wiem, jak to możliwe, że sobie zakodowałam, że to 7 sierpnia w środę... Nie byłabym wściekła, gdyby nie temperatura, przez którą miałam wrażenie, że eksploduję. Nawet nie chciało mi się iść standardowo tak jak zawsze 4 przystanków na autobus, tylko czekałam w zacienionym miejscu na tramwaj, żeby podjechać. Sahara ! 35 w cieniu ! Oleniek wiercił się nieubłaganie, jak tylko musieliśmy przejść w słońcu. Schody na wiadukt, to było dla mnie prawie samobójstwo... Jezuuuuu, to jest to czego się obawiałam w momencie, kiedy się dowiedzieliśmy, ze będziemy mieli dziecko - UPAŁY. Nogi opuchnięte, już mi się nie mieszczą w moje dystyngowane balerinki :), stopy bolą niemiłosiernie po każdym spacerze w takim upale. Całe szczęście, że się nie pocę jakoś nadmiernie, bo bym chyba oszalała. Ogólnie to wzbudzam sensację wychodząc na dwór, brzusio jest już bardzo duży i mam wrażenie, że każdy się boi, że zaraz zacznę rodzić na ulicy i będzie zmuszony przyjmować poród ha ha ha - dzisiaj miałam z 5 takich kandydatów, co tak patrzyli :). W drodze powrotnej udało mi się zahaczyć o Rossmann, kupić żarełko dla naszego ptaszka i szynszyli oraz papierowe ręczniki do szpitala, w Real mleko oraz jogurt do mojego koktajlu, który sobie zrobię na wieczór ze śliwkami. Ogólnie to śliwki bardzo mi pomagają po tym, jak zjem za dużo czekolady :) - na pewno wiecie, co mam na myśli :). Kolejna stacja to oczywiście Sowa i kulka lodów malinowych, bo na moje słodkawe jogurtowe, czy słony karmel nawet nie miałam ochoty. To musiało być coś orzeźwiającego. Kolejny przystanek, to nasz pan warzywniczy, który przywiózł mi dzisiaj resztę "gadżetów" do zakwaszenia ogórków. I ostatecznie - dom.

O matko !!! Jaka ulga !!! Jak weszłam, zrzuciłam buty, ubranie i pierwsze co, to prysznic. Siedziałam w letniej wodzie chyba z 10-15 minut, delektując się zapachem moich nowych jagodowych żeli i oklepując natryskiem z każdej możliwej strony ! O matko ! Jaka ulga dla stóp polewanych prawie zimną wodą. Nawet Oleniek podskakuje z radości jak go polewam letnią wodą. Coś wspaniałego !
Oczywiście "moczenie" nie ominęło też naszego psiaka oraz szynszyli :)

Udało mi się zakwasić ogórki, o których D. już mi mówi tyle czasu, że wstyd. Zjadłam sobie kilka śliwek z lodówki, bo nawet nie chciało mi się robić koktajlu, wypiłam zimną herbatkę i leżę. Leże, leże, upał mnie po prostu usypia. Niestety po takiej 15 minutowej drzemce w tej duchocie zaczyna mnie boleć głowa... Więc, znowu skok pod natrysk na orzeźwienie. Orzeźwiłam się na tyle, że byłam w stanie poodkurzać na górze - gdzie temperatura to chyba z 40 stopni ! Teraz siedzę i piszę, bo muszę się czymś zająć, aby nie myśleć o tym, co jest za oknem. Oby nie potrwało to długo, bo tak jak ja jestem cieplolubna i jestem dzieckiem lata, tak w tym stanie są to moje najgorsze chwile...

Pozdrawiam serdecznie !

6 komentarzy:

  1. Jej, nie zazdroszczę. Mnie też ten upał usypia. Podopieczna śpi od 2g, a ja całą swoją siłą woli staram się nie zasnąć na tej kanapie. Co miałam zrobić zrobiłam, więc luuz. A wentylatora nie posiadasz? U małej jest bez niego masakrycznie, ale u mnie w mieszkaniu sprawdza się bardzo :)
    Pozdrawiam, jeszcze podobno jutro aż taki upał, a potem o ok.10st w dol :)

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz wentylator niestety się skończył jakiś czas temu :). Czekam z niecierpliwością na piątek i te niższe temperatury. Teraz jest godzina 18:00, udało mi się zdrzemnąć 1,5 godziny, ale niestety obudziłam się z bólem głowy, jakbym nie wiadomo co i ile wcześniej wypiła. Jestem po kolejnym 3 już prysznicu, zmoczyłam też włosy. Łózko już zrobione, leżę. Uszykowałam sobie też lekką kawę, mam nadzieje, że mi przejdzie po niej :)

      Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Tak, dzisiaj zdecydowanie za upalnie, mimo że ja też uwielbiam ciepełko...
    Tylko leżeć mi się chce... i czekam... tylko, że czekać mi się już nie chce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też zdarzyło się w ostatniej ciąży pomylić terminy usg, o 2dni, na szczęście lekarz był łaskawy, bo też upały wtedy były, i zrobił mi je bez problemu. W każdym razie nie zazdroszczę tej wycieczki na marne :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym pomyślałam, ale niestety i tak nie wyszło, bo akurat ten lekarz jest tylko w placówce w czwartki i piątki, także d..a blada :(

      Usuń