piątek, 27 marca 2015

Przytulaków story

Ci, co śledzą nas na Facebook klik wiedzą, że zmagamy się z ospą. No niestety, nawet jak młodziak nie uczęszcza do żłobka, to może się to zdarzyć. Ale cieszę się, bo już będziemy mieli to za sobą. 
Siedzę zatem do końca tygodnia w domu, mam więc troszkę więcej czasu i na ogarnięcie gniazda przed świętami, ale także na poczytanie moich ulubionych blogów i napisanie jakiegoś kolejnego szczerego posta, specjalnie dla Moich Wiernych Czytelników - dzięki Wam ogromne, że czytacie !!

Dziś coś na temat karmienia.
Karmienia piersią. 

Na początek kilka fajnych reakcji, z jakimi udało mi sie spotkać, nie tylko wśród ludzi nie mających swojego potomstwa :)
  •  Jeszcze karmisz???!!!
  • A to nie można karmić tylko do pół roku/roku?
  •  Jedna pani przynosiła zaświadczenie o karmieniu do pracy do 7-go roku życia dziecka, żeby cały czas korzystać z przysługującej przerwy..
  • Ale to nie uważasz, że już w tym wieku on powinien jeść coś dodatkowego?? Przecież ten pokarm nie jest już wartościowy.
Pisząc niektóre z tych rzeczy śmieję się sama do siebie :). No bo oczywiście nasze dziecko od 6 miesiąca je już dodatkowe rzeczy, a w tej chwli zjada już normalnie I śniadanko, II śniadanko, obiadek, podwieczorek i kolacyjkę. Karmimy sie tylko rano przed wyjściem do pracy, po powrocie z pracy i wieczorkiem oraz awaryjnie w nocy, albo w ciągu dnia w przypadku stłuczki i mega histerii.

Decyzję o kontynuowaniu karmienia podjęłam całkiem świadomie. Skłoniły mnie do tego głównie dwie kwestie
Doświadczenie, które już posiadam po wychowaniu dwójki starszych chłopców. Jeden był karmiony do 2 lat, drugi tylko do 3 miesiąca. Róznica kolosalna. Pierwszy w ogóle praktycznie nie choruje, nie ma problemów żołądkowych, ani skórnych. Drugi od momentu przejścia na sztuczne mleko miał atopowe zapalenie skóry, które ostatecznie przestało dokuczać dopiero w wieku 7-8 lat, a także nieskończona liczba infekcji, gryp, przeziębień. Wszystko, co miał ktoś miał też mój synek. Dodatkowo pojawiały i nadal pojawiają się zajady, brak apetytu.

Potrzeba. Potrzeba moja, potrzeba Oleńka. Skoro służy mu karmienie, to dlaczego mielibyśmy z tego rezygnować? Obojgu nam sprawia to przyjemność. Uwielbiamy tak spędzać czas. Oleniek już zaczyna coraz więcej rozumieć i zdarza się, że w ciągu dnia już potrafimy się dogadać,że teraz nie będzie karmienia, ale może sobie wypić herbatkę, albo zjeść owocek. Ja natomiast cieszę się podobnie jak on, bo wiem doskonale, że to już moje ostatnie tego typu doświadczenie i kolejny raz to już będę raczej patrzeć jak karmione sa moje wnuki/wnuczki, dzieci znajomych lub inne maluchy z rodziny.

Korzyści, to przede wszystkim bliskość. Jest to dla nas szczególnie ważne teraz, kiedy już pracuję na 7/8 etatu. Siedzimy tak sobie nawet z pół godzinki po powrocie i cieszymy się sobą. Cieszę się też, ze nie muszę się zrywać w nocy i szykować w biegu mleka i wiecie bzdurą jest sądzenie, że pokarm po takim czasie nie jest wartościowy, bo skąd niby laktacja ma rozpoznać, że Twoje dziecko ma 1,5 roku??
Minusy są też niestety,ale tu będzie krótko. Na przykład takie, że nie chce mi sie czasem młodziaka zanosić do łóżeczka i śpi z nami, albo że na imprezce pozostają napoje wyskokowe bezalkoholowe. No ale to tylko takie małe minusiki jak dla mnie.

Jednak dla nas takie minusy, to tylko minusiki wiecie i będziemy kontynuować. Oczywiście nie do 7 roku życia, ale mam nadzieję, że do 2 damy radę :)


2 komentarze:

  1. Popieram bardzo! Też karmię synka nadal, a niedługo skończy dwa latka :-) Mam dokładnie takie same przemyślenie jak Ty, jeśli chodzi o plusy karmienia. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale ! PIęknie dziękuję za komentarz do posta, bo dużo wyświetleń, ale cisza, cisza i jeszcze raz cisza. Już myślałam, że jestem osamotniona z moimi poglądami :)

      Usuń