No nie.
Nie jesteśmy.
I spacerujemy ile się da.
Nawet w deszczu. Szczegolnie tym przyjemnym, letnim i orzeźwiającym.
Olek ogląda kałuże, migrujące slimaki, patrzy jak samochody chlapią, deszcz bębni w budę wózka, a zagubiona kropla spada na głowę albo moczy bucik.
A na koniec Ja z "dzióbkiem" w połowie drogi do celu wagowego :)
Miłego dzionka !
Połowa drogi? Oszałamiająco wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj rozpoczęłam wyzwania - udało mi się cały dzień przetrwać bez słodyczy i tego co kocham w jedzeniu najbardziej - chleba....
Ty w połowie drogi, ja na początku.... Wytrwalości nam obu :)
I zapraszam do mnie na Greckie CANDY!
My to chyba z cukru jesteśmy bo deszczu nie lubimy i zawsze uciekamy :) Pozdrawiam Karolina .
OdpowiedzUsuń