wtorek, 8 lipca 2014

Trzydniówka

Sobota, niedziela, poniedziałek.

Zaczęło się od marudzenia i mikro-drzemek w nocy z piątku na sobotę.
Z początku myślałam, że to po prostu najzwyczajniej gorsza noc.
Oleniek był jakiś inny.
Do południa byliśmy jeszcze na spacerze, a po powrocie D. zauważył, że młody dostał gorączki.
Temperatura w ciągu 2 godzin wzrosła do 39,5 stopni!
Poza tym nic. Żadnego kataru, kaszlu.
Tylko marudzenie, no i brak apetytu, tylko chęć ciągłego leżenia przy cycu. Mały nie mógł spać, mimo, że był wykończony.
Daliśmy przeciwgorączkowe, letnia kąpiel i udało się go położyć.

Podobnie minęła niedziela.

W poniedziałek było już o wiele lepiej. Z rana jeszcze był lekki podgorączkowy stan, ale w miarę upływu czasu temperatura zniknęła całkowicie i po objawach nie było śladu.
Humor się poprawił, pojawiły się uśmiechy i wrócił nasz "stary" poprzedni Oleniek :)

1 komentarz:

  1. U nas trzydniówka zawitała jak Młody skończyl równo pół roku . Nasza pierwsza choroba i do tego z gorączka dochodząa do 40 stopni której nie dało się zbić .. co ja wtedy przezywałam ale na szczęscie po 3 dniach śladu nie było

    OdpowiedzUsuń