środa, 4 grudnia 2013

Spacerlove



W końcu mam "mobilny" aparat i mogę trochę porobić foci w plenerze,  a jest co fotografować, bo jesteśmy bardzo aktywni :)!! Spędzamy na dworze codziennie 2-3 godziny. Nie wychodzimy w sumie tylko wtedy, kiedy pada, bo już aż taką masochistką to nie jestem :). Mam to szczęście, że Oleniek już sobie wyregulował pewien rytm dnia i wie, że około 11:00 czas na wyjście i przyznam szczerze, że mam nawet czasem wrażenie, że na to czeka, co mnie bardzo, bardzo cieszy :). Na spacerach natomiast w większości śpi.
Tak więc aktywnie zwiedzamy okolicę, poznajemy nowe miejsca i odkrywamy, że dookoła nas pełno naprawdę fantastycznych, spokojnych, zielonych miejsc, gdzie nie słychać zgiełku ulic, klaksonów i tirów. Jesteśmy tylko ja i on i natura :)









 A jak to u Was wygląda ze spacerami? Chodzicie? Codziennie? Tylko tak z czystym sumieniem :) Jak zachowują się na spacerach Wasze pociechy? Są grzeczne? Czy marudzą? Ja przyznam szczerze, że dla mnie to codzienny spacer jest po prostu najlepszą częścią dnia. Cieszę się na ten spokój, na to, że mam dzięki temu możliwość jakiejś aktywności fizycznej, bo plany jak zawsze były ambitne, a z tymi ćwiczeniami w domu, to jakoś tak sie nie chce i co chwila jest co innego, ważniejszego. Dzięki spacerom codziennie przemierzam jakieś 5 kilometrów maszerując, no i 2 kolejne kilogramy poszły w niepamięć :)
Poza tym cieszę się, że mój maluch codziennie jest na dworze, liczę, że wpłynie to na jego odporność i nie będzie za dużo chorował. Jak na razie jest super. Prócz ostatnich żołądkowych rewolucji, to (odpukać) nic się nie działo :))

Czekam na Wasze przemyślenia i ciekawostki, jak to tam u Was :)







Póki co, trzymajcie się ciepło, bo zapowiadają jakieś silne wiatry z Norwegii i śniegi też mają być !! U nas już coś spadło popołudniu...więc szykujemy szaliczki, czapki, rękawiczki, bo idzie zima !
I oby święta były białe !!

10 komentarzy:

  1. My z Podopieczną wychodzimy codziennie. Nawet jak pada. Choć na chwilę, żeby dziecko mogło poskakac po kałużach. Wszyscy twierdzą, że skoro jestem nianią, to pewnie rodzice dziecka każą mi wychodzić codziennie. A właśnie jest inaczej. Nie muszę. Oni, jak są z dzieckiem w domu - nie wychodzą codziennie. Jak pada - nie musiałybyśmy nigdzie iść. Ale w domu można zwariować, młoda już dobrze wie, kiedy przychodzi czas na spacerek, stoi pod drzwiami i woła paa! albo lata z butami i też krzyczy pa albo pa-pa. No i ja - dotleniam się, hartuję organizm i swój i małej. Nawet teraz, kiedy dziecko z klubiku przyniosło katarzysko :/ pojdziemy na dwór. Żeby się lepiej oddychało dziecku.
    A jak się wózek sprawuje? jaki to model? Maluchowi w nim chyba wygodnie, skoro słodko śpi :)

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) wózeczek jest rewelacyjny,naprawdę mogę szczerze polecć ! Leciutki, zwrotny, praktyczny i wygodny :)

      Usuń
  2. My z maleństwem wychodzimy codziennie aczkolwiek dzisiejszy dzień ominiemy wielkim łukiem spędzajac go w domu ze względu na zapowiadający się silny wiatr . A tak to dzien w dzien czy deszcz czy snieg :) mala jest zazwyczaj spokojna hm... a moze byla ? teraz trzeba tyle tego ubierac,ze sama nie chcialabym zyc w takim dyskonforcie :) przesylamy buziaki i zapraszamy - http://zzyciamamyicorki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. he, he, u nas podobnie. Mały "uwielbia" wręcz czapkę i rękawiczki. Jak tylko mu zakładam cos na głowę to od razu nią kręci, a jak ma coś na rękach to się wkurza, bo nie może sobie wciskać pięści do buzi :) Ehhh...kochane pociechy !

      Usuń
  3. Już nie kogę się doczekać spacerów ze swoim maluszkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko co złe, to z Norwegii ;) A prawda taka, że dopiero pod wieczór u nas wiać zaczęło.

    Spacerujemy dzień w dzień. Mama, tata, Maks i Tekla. Dzień bez spaceru, dniem straconym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to tak już wczoraj 'podwiewało", no a dzisiaj popołudniu słychać, że się rozkręca wiaterek coraz bardziej :) Uściski dla Was!

      Usuń
  5. zazdroszczę spacerów! moje dziecko darło się w niebogłosy, wszystkie spacery kończyły się tym, że brzuchem popychałam wózek a małą niosłam na rękach, a jak leżała w wózku i ak sie darła to ludzie się oglądali...masakra jednym słowem :-). Teraz dziecko ma 1,5 roku i nie cierpi do tej pory wózków, fotelików itp.-taki urok. Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuu, to współczuję. Przerabiałam też taki krótki epizod, ale szczerze, to przyznam, że nigdy, ale to przenigdy nie wyciągałam malucha z wózka. Po prostu jeździłam blisko domu, że w razie jakby się "rozkręcił" na amen, to zawracałam. Może brzmi to zatrważająco, ale uważam, że malutkie dzieci wbrew pozorom bardzo, ale to bardzo szybko "łapią" :))
      Tak, czy owak - trzymam kciuki Marta aby się ustabilizowało wszystko i żeby spacery były przyjemnością !!

      Usuń