wtorek, 10 września 2013

Widget out i trochę o polityce

ha, ha, dzisiaj uświadomiłam sobie, że widget z odliczaniem dni do porodu przeszedł na złą stronę mocy i jak doszedł do dnia 0, to zaczął mi naliczać dni z powrotem i je zwiększać :). I tak, otwieram sobie dzisiaj, a on mi pokazuje, że do porodu zostały 2 dni. Co to to nie !!!
Widget out !

Jestem bez widget'a, zdana na siebie, zdesperowana, oczekująca. Klucze do samochodu czekają w domu, D.już panikuje i już chciał brać urlop od dzisiaj, do wczoraj miałam zwolnienie od mojego gina, muszę dzisiaj dzwonić do rejonu, żeby się umówić i przedłużyć, bo nie chce wykorzystywać już macierzyńskiego. Że to wszystko nie może być zawsze zgodne i dokładne i takie jak było ustalone wcześniej.

Wczoraj w drugiej połowie dnia były jakieś skurcze, w toalecie byłam chyba z 50 razy, wieczorem przed spaniem mały był mega, mega aktywny. Kurczaki, zaczynam się obawiać jaki będzie duży, bo mój brzuszek jest spory, a małego wczoraj to mogliśmy zobaczyć dosłownie każdą część jak się ruszał - to dupkę, to nóżkę i rączkę. Śmieszne to uczucie jak kręci głową :), wczoraj to miałam wrażenie, że stuka tą głową w "drzwi wyjściowe". No i były jakieś 2 może 3 silniejsze skurcze, ale potem cisza.

Na dodatek tak, jak wspominałam, rozpoczął się rok szkolny. Zebrania dzisiaj i jutro. D. do 19 w pracy. Ja nie pojadę. Muszę zadzwonić do wychowawców, dowiedzieć się co i jak. Oczywiście na pewno miesiąc rozpaczy, jak to wrzesień dla rodziców w Polsce - ubezpieczenie, składki, wymagania co do obuwia, itp., itd. No i właśnie tutaj tak sobie słucham Pana Premiera, którego nie powiem, poglądy w większości popieram, ale jeśli chodzi o politykę prorodzinną, to naprawdę jest to żenujące. Ostatnio na przykład słyszałam, że podręczniki w Polsce są tak drogie, że ludzie muszą zaciągać pożyczki, aby je kupić!!! Baaaa, nawet już się reklamują z takimi produktami w TV! W Niemczech, rzekomo, nawet nie odczuwają początku roku szkolnego. Sama pamiętam, jak chodziłam do szkoły, to my używaliśmy tych samych podręczników przez kilka dobrych lat !!! Nawet o 4 lata młodsi, a nawet więcej, korzystali z tych samych podręczników i się po sąsiadach sprzedawało i wymieniało ! Teraz, to niestety, co chwila co nowego. I tak, między moimi chłopcami jest 2,5 roku różnicy, w szkole 3 lata i co? Damian może użyć po Wiktorze tylko atlasu do historii i geografii, którego i tak prawie wcale nie używają ! Reszta książek, totalnie, zupełnie inna, mimo, że nadal są w obiegu te, co były wcześniej, bo sprzedają mi się na Allegro ! Gdzie tu logika? Gdzie tu sens? Ktoś ostatnio nawet mówił w TV, że porównywali podręczniki, które zażyczyli sobie w szkole i w tych nowych były takie same zadania, tylko inne dane.
No ludzie !
W jakim my świecie żyjemy ?!



Dobra, podniosłam sobie ciśnienie - to może dzisiaj w końcu urodzę :)
Miłego dnia !

14 komentarzy:

  1. Ja też pamiętam, jak chodziłam do szkoły, to się podręcznikami wymienialiśmy, ja odkupowałam od starszych klas, a po mnie książki miał mój (o rok młodszy) brat, a potem kuzynostwo jeszcze! Na razie nie mam dzieci, o podręcznikach i o tym co się dzieje, słyszę jedynie od brata, którego córka chodzi do 3kl. SP. Trzymam kciuki za szybkie i lekkie rozwiązanie :))

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska Oświata to porażka....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała polityka prorodzinna, to jakiś banał jest. Zachęcają do tego, żebyśmy mieli więcej dzieci, ale potem zostajemy już z tym kompletnie sami, no i niestety musimy spełniać zachcianki ustalone przez ludzi, którzy po pierwsze - czasem sami nie mają dzieci, po drugie - zarabiają grube pieniądze, a po trzecie robią czasem coś i zmieniają tylko po to, aby pokazać, że coś się dzieje ...

      Usuń
  3. Nie dość, że co chwila nowe, to jeszcze ceny zupełnie z kosmosu. Ja mam tylko jednego mężczyznę w wieku szkolnym chwilowo, ale wyobrażam sobie co to muszą być za wydatki, jak ktoś ma więcej dzieci. Marketing w wydawnictwach chyba działa bez zarzutu :/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dwójka - 14 i 12 lat, no i niestety wrzesień to u nas miesiąc płać i płacz, trzeba liczyć z 1000,00 na całe wyposażenie. Oczywiście nie mówię tutaj o produktach z wyższej półki - szukam okazji, używanych książek i tanich materiałów do szkoły. No niestety dochodzą opłaty, ubezpieczenia, karty miejskie, które w Warszawie niestety też będziemy musieli płacić normalnie, bo rodzina 2+3 to nie jest rodzina wielodzietna, w Warszawie to musi być 2+4 - paranoja !

      Usuń
  4. No rodzić, rodzić. Popadam w paranoje wsłuchiwania się w ciało jak jakiś cholerny mnich. Tu boli, tu skurcz, pot, jak na okres. Zazdroszczę siły. Ja od tej niewiadomej dostaję na łeb. Trzymajmy się Jagoda, co by nie oszaleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hi, hi, hi, u mnie też tak. Nie cierpię takiego stanu. Takie oczekiwanie potęguje tylko strach...
      Trzymaj się dzielnie i ciepło !

      Usuń
    2. Dokładnie! Potęguje strach, niepotrzebnie. U mnie to jeszcze nieznane cholera. Chcę rodzić jak Socha! :-)

      Usuń
    3. :) a to jak? Bo ja to nawet nie wiedziałam, że ona urodziła :)

      Usuń
    4. Medicover i witaja Cie przy wejściu. Ile byloby latwiej :-(

      Usuń
    5. w prywatnych szpitalach rzeczywiście jest duży komfort. niestety wszystko ma swoją cenę. jeśli uda mi się zorganizować środki też będę uderzała do Medicover :) trzymam kciuki za Ciebie Jagodowy zakątku ! :)

      Usuń
  5. trzymam mocno kciuki, żeby to było dziś.
    ps. pamiętam ceny podręczników... koszmar ;/

    OdpowiedzUsuń