Dzisiaj piątek trzynastego.
Taki termin mamy wyliczony z pierwszego USG. Nic się nie dzieje, więc liczę na to, że jednak przechodzimy sobie również tą datę i poczekamy co najmniej do jutra :)
Wczoraj zaliczyłam kolejne KTG, tym razem w innym, moim zapasowym szpitalu. Szczerze, to mimo świetnych opinii na forach szpitala na Żelaznej, to faktem jest, że dostać się tam, to faktycznie graniczy z cudem. Niby jest napisane, że nie ma znaczenia, czy lekarzem prowadzącym jest akurat taki, który tam pracuje, i że leczenie się w przyszpitalnej przychodni nie daje gwarancji miejsca, ale prawda jest według mnie zupełnie inna. No bo jak to jest możliwe, że lekarka mówi mi, że powinnam leżeć na patologii, bo wielowodzie, bo po terminie, bo astma, ale potem mówi, że po pierwsze u nich nie ma miejsc, po drugie nie odsyła mnie i nie kontaktuje się z innym szpitalem, po trzecie na karcie wypisu informuje, że niby jest wszystko ok i mam tylko następnego dnia stawić się na KTG. WTF pytam ???
Wczoraj postanowiłam pojechać na Karową, no i powiem szczerze - szpital nie jest tak piękny (przynajmniej w tej części, co miałam okazję być), jak Żelazna, ale moje oczekiwanie na KTG było krótsze o 2 godziny, 30 minut później miałam konsultację z lekarzem. Nie byłam przyjmowana na Izbie Przyjęć, tylko normalnie w przychodni w środku szpitala. Wszystko poszło o wiele sprawniej. Ogólnie, to na rejestracji i na samym badaniu pielęgniarki i lekarka byli zaskoczeni, że mnie odesłali z Żelaznej, skoro twierdzili, że powinnam być na patologii. No ale, zrobiliśmy zapis, nie było skurczy, maleństwo się rusza poprawnie. Dostałam też kartę, taką do historii KTG, no i teraz mam jechać jutro na kolejne, potem prawdopodobnie codziennie. Jeśli do 10 dni nic się nie będzie działo, to wywołają poród. Cieszę się w sumie. W końcu poczułam, że ktoś się mną zainteresował i w końcu odpowiednio pokierował.
A co u mnie poza tym?
Ogólnie to wysilam się fizycznie. Spaceruję, ćwiczę, wchodzę i schodzę po schodach. Ogólnie to chciałabym już być "po". Nie spodziewałam się, że przenoszę malucha, skoro wcześniej urodziłam jednego w terminie, a drugiego tydzień wcześniej. Boję się też, że Oleniek będzie duży, bo brzusio jest duży, a i tak mimo wszystko mam wrażenie, że maluszkowi brakuje tam miejsca. Wiktor, moje pierwsze dziecko, ważył 3350g, Damian, którego rodziłam tydzień przed terminem miał już 3970g. Obawiam się, że teraz też będzie koło 4 kg, tym bardziej, że jeszcze się przeterminowaliśmy.
Czekamy zatem. Maksymalnie do czwartku powinniśmy już być po wszystkim :)
Echhh te ostatnie dni to makabra... moj lekarz jak mnie zobaczyl tyg przed faktycznym porodem sie zalamal ze najpierw wchodzi brzuch pozniej nic i ja na koncu... ja ustalil dzien wywolywania ( bo byl przerazony ze dziecko je monstualne i nie urodze naturalnie) na wtorek rano to moje dziecko postanowilo po swojemu i zaczal sie rodzic o polnocy (po calym dniu ograniania i przygotowywania sie do szpitala)w momencie kiedy polozylam sie spac...bylam mega zmeczona i nie mialam ochoty rodzic bez porzadnego wyspania sie ale pkt 6 rano bylo juz po i Franek mial 3.995kg... rodzilam na Madalinskiego i wszystkim polecam! tam jest wspaniale :) Alicja
OdpowiedzUsuńNO u mnie, to też, co mnie widzą te pielęgniarki i lekarze, to mówią "jaki duży brzusio". Wody już sa na prawidłowym poziomie, a małego widzę i tak każdą cząstkę i każdy ruch. Już się zaczynam obawiać, że jak jeszcze przenosiłam, to będzie na końcu ważył z 4500 ! :)
UsuńZ tego co piszesz to jakiś dziwny ten szpital na Żelaznej. Często o nim ostatnio słyszę i zastanawiałam się czy jest dobry, ale widzę że tak średnio.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, może dzidza nie będzie taka duża jak Ci się wydaje i poród przebiegnie szybciutko ;) Tego życzę.
ja wcześniej rodziłam w Poznaniu, teraz pierwszy raz tutaj. No i tak pytałam znajomych, szukałam opinii na forach i w sumie, to Żelazna świetnie się prezentuje, ale niestety - nie jest dużym szpitalem i trzeba się liczyć z tym, że może nie być miejsca...
UsuńPozdrawiam i dzięki :)
z każdym Twoim postem myślę, że to już.
OdpowiedzUsuńczekam i doczekać się nie mogę :)
no i nic, nic i nic. Ja już też bym chciała zobaczyć tego małego smarka, a on się uparł i basta !
UsuńNo to już są jaja, Młody dajesz!
OdpowiedzUsuńDzisiaj było kolejne ktg, jutro jadę na kolejne. Zobaczymy. Mam nadzieję, że u Ciebie jest ok :)
UsuńJa też nie sądziłam, że bedę po terminie i że skończy się cesarką... Hehe... Te nasze plany...
OdpowiedzUsuńCzekamy na spóźnialskiego!