sobota, 14 września 2013

Jak doprowadzić do furii małego i dużego faceta

Nr 1 - dawka furii dla dużego faceta.
No niestety, stało się. W tym całym zamieszaniu, ogromie spraw, opóźnionym terminie, masie formalności, zakupach podręczników, zebraniach, popełniłam mega błąd....
Nie wiem nawet jak to się stało, jak mogłam popełnić taką cholerną gafę.
Do rzeczy: zakupiłam w końcu łóżko do naszego pokoju na górze, okazyjnie, niedaleko nas. Fantastyczne, sosnowe, w korzystnej cenie. I co się okazało??? Dzień przed odbiorem okazało się, że materac, który był w zestawie z łóżkiem jest zintegrowany z drewnianym stelażem. Nooooo, tak to się ładnie nazywa. Profesjonalnie. A oznacza tyle, że pod spód materaca jest zamontowany stelaż z drewnianych desek. No i nie byłoby problemu wcale i w ogóle, gdyby nie to, że w naszym mieszkaniu są.....schody. Nie byłoby to problemem, gdyby były tylko jeden i drugi zakręt, ale u nas jest też trzeci podciągnięty na kolejny malutki poziom. No i niestety te "dorobione" schody nie pozwalają na to, aby wykonać to, co niby miało być banalne. Stelaż 140x200 nie ma szans przejść sam, a co dopiero z materacem w team'ie. Ale była awantura !!!! Masakra !!! Za późno, żeby babce odmówić, bo godzinę po tym, jak weźmieny łóżko, ma do odbioru meble dla córki, po drugie umówiłam się z nią ponad tydzień wcześniej. Pozostaje, albo wziąć i sprzedać dalej - trudno, albo to co się aktualnie dzieje...trwa demontaż ostatniego poziomu schodów, żeby przecisnąć to na górę - wściekłość i furia nie zna granic. Balsamem dla duszy jest mój starszy syn Wiktor, który, naprawdę, pomaga i stara się załagodzić atmosferę między nami, którą da się ciąć tasakiem !!! Nie wiem, jak mogłam to przegapić, jak mogłam na to wcześniej nie wpaść - wstyd mi niesamowicie. Jestem zła na siebie, że to przegapiłam, na D. że się tak wkurza, zamiast mnie wesprzeć, spróbować zrozumieć i znaleźć wspólnie jakieś rozwiązanie... Mam nadzieję, że szybko zapomnimy o tym fopa...

Nr 2 - dawka emocji dla maleńkiego facecika.
Po wczorajszej dawce emocji, oglądałam TV chyba do 2 w nocy. Dobrze się złożyło, bo leciał "Straszny film 2" - komedia/parodia i trochę zluzowałam, ale połozyłam sie dopiero o 2 w nocy. Dzisiaj od rana napięta atmosfera, łóżko do odbioru o 9:00, kolega zaspał, kobieta do mnie dzwoni, że o 10:30 muszą jechać do sklepu po odbiór - napięcie sięga zenitu... Zjadłam mimo to śniadanie, wypiłam herbatę i o 11:00 pojawiłam się na KTG na izbie. Nie było w ogóle ludzi, więc od razu się połozyłam. Pół godziny jeden boczek, pół godziny drugi boczek. No i niestety mały strasznie wariował przez calutką godzinę, trochę się zaniepokoili, że aż tak i że cały czas, ale koniec końców jutro mam się pojawić ponownie na izbie i posłuchamy go znowu. Niepokoiłabym sie bardziej, gdyby takie wyniki były i w środę i w czwartek, ale że wtedy było totalnie odwrotnie, to najwyraźniej niestety mój stres bardzo, ale to bardzo podziałał na Oleńka, za co go bardzo, bardzo przepraszam...

No, nie ma to jak na ostatek dać wszystkim do wiwatu !

3 komentarze:

  1. Kochana trzymaj sie i nie przejmuj,masz tyle spraw na glowie i Oleniek zaraz lada moment sie urodzi.. burza hormonow.. po prostu jestes niepoczytalna hehe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niepoczytalna? ;)
      tak się teraz nazywa ciążę ;)

      Usuń
  2. oj, to się zgadza w zupełności :)

    OdpowiedzUsuń