No i jestem już po spotkaniu z ginem. Nic ciekawego i nowego się właściwie nie dzieje. W poniedziałek mamy termin, rozwarcia brak. Cisza... Serduszko Olusia pika w rytmie cza-cza, rusza się cały czas i przekłada i wierci i już jest mu mega ciasno i niewygodnie, ale uparta bestia jest i czeka, czeka cierpliwie na swój dzień w kalendarzu :)
Czekamy do środy, jak nic się nie będzie działo to jedziemy do szpitala zgodnie z zaleceniem lekarza. Właśnie dzwoniłam do upatrzonego szpitala i już czuję niepewność i grozę, bo szpital nieduży, nie wiadomo, czy będzie miejsce, dlatego też już ostatecznie zdecydowałam, który ewentualnie biorę jako zapasowy. Tak czy siak, w środę chciałabym już zostać w tym szpitalu i wiedzieć, że ktoś będzie wszystko monitorował i się mną profesjonalnie zajmie, a nie pozostanę sama z tym wszystkim.
Trzymajcie kciuki !
P.S. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Ikea. Na wyprzedaży udało mi się zakupić słodki fartuszek za 9,99 pln, w którym właśnie testuję robienie żurku :)
(Światłość na mnie padła !)
oraz dwie mini maskoteczki dla Oleńka 1,00 pln za sztukę :)
Trzymam za Ciebie kciuki kochana!
OdpowiedzUsuńobyś się rozpakowała do czasu szpitala :)
OdpowiedzUsuńMy też czekamy:)
OdpowiedzUsuńtrzymamy kciuki!!! i czekamy na wieści
OdpowiedzUsuń