Kochani, w końcu się dorwałam do kompa, bo przecież u nas to w minionym tygodniu istny przewrót do góry nogami. Całe szczęście, że to początek roku szkolnego i jeszcze nie jest tak tragicznie i możemy trochę zluzować, bo przecież takie wydarzenie jest bardzo wyjątkowe.
No ale, do rzeczy:
Tak jak Wam pisałam, ostatecznie wybrałam szpital do rodzenia, który był na mojej liście jako "rezerwowy". I nie żałuję.
Sobota 14.09.2013 - Tydzień 40+5
W szpitalu prosili o przyjeżdżanie na KTG. I tak jak było to zalecone, byłam u nich w sobotę. Poleżałam godzinkę i nic, cisza. Malutki tylko bardzo się ruszał, ale ogólnie nie było skurczy. Zero akcji.
Niedziela 15.09.2013 - Tydzień 40+6
W niedzielę pojechałam z moim młodszym synem. Znowu zrobiono mi KTG oraz zebrano informacje. Po oględzinach zrobiliśmy jeszcze USG. No i okazało się, że AFI, czyli poziom wód płodowych znowu podskoczył i tym razem wynosił 25cm (górna granica to 20). Lekarka na izbie przyjęć zdecydowała, że mnie zatrzymają już dzisiaj w szpitalu. Ok. Zostałam przyjęta na porodówkę, do sali 4-osobowej, gdzie 2 łóżka były już zajęte przez dziewczyny z cukrzycą na typowym "podtrzymaniu" ciąży mającej jakoś 30 tygodni. Zrobiono mi jeszcze raz USG. Ilość wód została potwierdzona przez drugiego lekarza. Orientacyjna waga dziecka to 4000g!!! Niestety nie ma rozwarcia, skurczy, szyjka zamknięta. Wstępnie lekarka powiedziała, że zrobią mi cesarskie cięcie.
Wieczorem przyszedł kolejny lekarz na obchód - niedziela więc szału nie było - tylko lekarz i położna. Jeszcze raz zebrał ode mnie informacje, sprawdził wyniki. Powiedział, że muszą się naradzić, co zrobić z moim przypadkiem. Po godzinie wróciła do mnie lekarka, która jako pierwsza badała mnie na oddziale i oświadczyła, że konsultowali sie telefonicznie z profesorem, który jest tutaj szefem i zasugerował, żeby wprowadzić cewnikiem płyn, który rozszerzy szyjkę i jutro rano podać mi oksytocynę i że mam rodzić normalnie. Szok! Ja mam urodzić normalnie 4000g?! Zapytałam jej, czy nie ma szans na cc. Ona na to, że to jest decyzja jej szefa, ale...i tu delikatnie mi podpowiedziała - nie muszę się na to zgodzić. Co tu robić? Co tu robić?
Nie, no nie ma bata. Jeśli wcześniej z Damianem na USG wyszło w dzień porodu, że mały ma maks 3300, a miał w rezultacie 3970g, to teraz może być tak samo. Po drugie - wód jest za dużo, brzuch jest ogromny i napięty. I jestem pewna, że Oleniek nie jest drobiazgiem, bo widzę jego ruchy i mimo ilości wód widzę każdą jego część ciała bardzo wyraźnie no i czuję bardzo wyraźnie.
Nie, nie zgadzam się na indukcję oksytocyną !!! No way !
Podpisałam papiery, że nie wyrażam zgody, lekarka wzięła je ze sobą i poradziła, abym w poniedziałek na porannym obchodzie porozmawiała z profesorem Czajkowskim.
No i się zaczęło...
Noc właściwie nieprzespana. Twarde łóżko na sali porodowej. Obok w pokojach jednoosobowych przyjmowano porody. Powiedzmy, że tej nocy wyraźnie "słyszalne" były 2 porody, z czego jeden przez kilka bolesnych godzin... Natłok myśli w mojej głowie i układanie argumentacji na drugi dzień rano nie miał końca. Przewracanie się z boku na bok na tym łóżeczku sprawiało ból bioder i ogólnie byłam cała obolała i wymęczona.
cdn...
Kochana jak ja się cieszę, że nikt mi nie zrobił usg orzed porodem. wiedziałam, że H będzie duża. obstawiała ok 3700, ale jak się okazało, że miała 3990 to byłam w szoku. gdyby wsześniej wiedziała, że ejst szansa na drugie dziecko pewnie bym panikowałą jak je urodzić, ale fakt nie było łatwo, a w twoim przypadku 4300 to pełen szacunek.
OdpowiedzUsuńja w sumie też z Damianem (nr 2) byłam przygotowana na normalny poród i byłam przekonana, że niemożliwe, żeby ważył więcej niż na usg - 3300g. W ostatniej chwili zadecydowali o cesarce, bo była przodująca rączka. Teraz to już sama wiedziałam jak się czuję i co widzę, więc szłam w zaparte i nie żałuję !
UsuńDobrze, że lekarka podpowiedziała Ci co masz robić, ja też bałabym się strasznei urodzić tak duże dziecko. czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńnawet sobie nie wyobrażasz jaka jestem wdzięczna !
UsuńOstatnie zdania jak o mnie
OdpowiedzUsuńach te luksusy ... całę szczęście, że pooperacyjne już były takie z pilotem, co można było się pobawić wysokością oparcia itd...
UsuńNajważmiejsze, ze dalysmy rade
UsuńU nas okazało się, że Synek ważył mniej niż USG podawało.
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy:)
z niecierpliwością czekamy na cz.2!! ;)
OdpowiedzUsuń