Dobra, czuję odrobinę spokoju już, bo:
1. Łóżeczko już do nas zmierza
2. Wózek już do nas idzie
3. Kupiłam pieluszki, oliwkę, kremik, płatki, patyczki, proszek, pieluszki tetrowe, płyn do kąpieli, wkładki laktacyjne, galoty poporodowe, staniki do karmienia. Postawiłam na znaną polską firmę Bambino, której używałam też przy moich chłopcach, i która nie robi dużego spustoszenia w portfelu. Pozostają jeszcze ręczniczki, zawieszka nad łóżeczko, wanienka, przewijak, ale tu raczej stawiam na produkty Ikea.
Nie trwało to długo, ponieważ już moje starsze i młodsze dziecko zdążyły mnie wyprowadzić z równowagi swoim notorycznym graniem, które jest jak kroplówka niezbędna do życia. Oczywiście padły niepotrzebne słowa i wszyscy się pokłóciliśmy - jestem niereformowalna i chyba nigdy tak do końca nie będę miała wystarczającej cierpliwości, mimo, że spodziewałam się, że przy różnicy wieku 20 lat będzie mi znacznie prościej... A jednak nie...
Trudno, wszystko kiedyś mija. Zjadłam na to całą tabliczkę Alpen Gold słony orzech czy coś tam i jest trochę lepiej :)
Pozdrowionka !
Zjadłam dwa ciastka czekoladowe, znacznie lepiej, U nas dziś akcja Ikea, póki co bardziej domowa niż dla Małej, zbieram siły ;)
OdpowiedzUsuńteż dobrze :)
UsuńJa to nie wiem już sama, co się ze mną dzieje - od wczoraj nie potrzebuję dużo, aby sobie znaleźć powód do płaczu. Hormony fiksują...
Właśnie już sobie przygotowałam listę zakupów na stronce Ikei, tak żeby nie zapomnieć o czymś i nie wydawać na głupoty (do czego nie potrzeba mi wiele), lista wysłana na email. Jak będzie nastrój to zawitam na drugą stronę ulicy :)
Mistrzem listy jest mój mąż ;) tak samo jak Ikei, ogląda każdą pierdołę, ja dostaję na głowę, byle szybciej wyjść ze sklepu. Co do powodów do płaczu, przechodziłam wczoraj, dzisiaj w P trochę słońce, więc nastrój lepszy.
OdpowiedzUsuń