poniedziałek, 17 czerwca 2013

Pani Krysia :)

Pani Krysia to osoba, którą osobiście poznałam w sobotę. Przyjechała do nas po sofki chłopców, które potrzebowała do swojej pracowni. Postanowiłam o niej trochę napisać, bo zrobiła na nas tak piorunujące wrażenie, jakiego dawno nie doznałam :), zresztą mój synio starszy również zapatrzony był jak w obrazek  :)
Z początku rozmawiałam z nią dwukrotnie przez telefon. Trochę mnie zaskoczyła, bo nie pytała tylko o sofki, ale ogólnie opowiadała o sobie, no i rozmawiała też o nas, o naszym kredycie hipotecznym i o tym, jak to ostatnio kupowała na Allegro kamienie do biżuterii. Po pierwszej rozmowie pomyślałam "potrzebuje sofki do pracowni, to na pewno jakaś artystka-malarka, albo rzeźbiarka, odrobinę ekscentryczna", ale jak przyjechała do nas w tą sobotę, to powiem Wam, spędziłam z nią 2 godziny i był to tak miły czas, jakiego dawno nie doznałam.
Pani Krysia przyjechała do nas dwoma samochodami z mężem i nowofundlandem, przy czym tych dwoje ostatnich pasło się na pobliskiej łące, podczas gdy my gadałyśmy. Weszła do nas i powiem Wam - chciałabym być taka w jej wieku !!!
A więc, Pani Krysia ma 62 lata, ma siwe obcięte na męsko włosy i bardzo, bardzo ciepły uśmiech. W oczach iskierki, około 160 wzrostu, drobna budowa i jest całkiem niepozorna, a i tak rozbroiła mnie jak bombę :)
Otóż Pani Krysia jak się okazało całe życie była archeologiem ! Fantastyczny zawód, opowiadała o nim z zapartym tchem i okazuje się, że archeologia to nie tylko starożytne mumie, Egipt itp., ale ten zawód także odnajduje odzwierciedlenie w czasach współczesnych i w normalnych miastach ! Pani Krysia opowiadała też o swoich psach, o swoim synu, który jest naukowcem i mieszka i pracuje w Japonii. Opowiadała o żeglarstwie, mazurach, które kocha. O tym, jak żegluje się z psiakami. O tym jakie jest jej pokolenie, jak zachowują się ludzie w poszczególnych miastach. Pani Krysia to również świeżo - upieczona absolwentka złotnictwa !!! Jako, że w swoim zawodzie już nie pracuje, to zajęła się tworzeniem własnej biżuterii !!!! Coś niesamowitego ! Kobieta - wulkan !
Na sam koniec, to myślałam, że przyjdzie do nas jej druga połówka i pomoże jej z tymi sofkami, a tymczasem nic... No to mówię, że pomogę. Ona na to, że nie ma mowy, że ona sobie poradzi ! I słuchajcie razem z moim starszym dzieckiem znieśli te obie sofki z 4 piętra we dwoje sami. Ona sama zaznaczała, że w archeologii to się nauczyła już, że to nie lekka praca, trzeba dźwigać i w ogóle, ale żeby aż tak ! Zdębiałam ! Zapakowała obie sofki do swojego jeepka, zapłaciła mojemu dziecku za pomoc !! Powiedziała, że jak będziemy na mazurach to mamy się odezwać, że chętnie weźmie Wiktora na trochę, żeby popływał z nimi. Pozostawiłyśmy sobie kontakty i szczerze i skrycie liczę, że jeszcze kiedyś się z nią spotkam !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz