niedziela, 29 marca 2015

Łazienka - inspiracje

Ostatnio zastanawiam się, jak powinna wyglądać moja wymarzona łazienka.

W końcu kiedyś się do niej dobiorę ha ha i na pewno nie zrobię takiego remontu jak kilka lat temu, do którego najlepiej pasuje jedno słowo - SPONTAN.

Teraz moja łazienka będzie idealna, taka jak sobie wyśniłam.
Będzie się składała tylko z 4 bardzo prostych składników, które po połączeniu ze sobą dają znakomity przepis na relaks, odrobinę luksusu, ale nadal to wszystko jest ogrzane ciepełkiem domowym.

Pierwszy składnik to brak płytek na ścianach. Będą one pomalowane specjalną, łazienkową farbą w kolorze bieli, ecru lub kości słoniowej.
Drugi element to płytki podłogowe o strukturze drewna lub deski, panele, które mogą być zastosowane w łazienkach.
Trzeci element to wanna wolnostojąca, piękna wanna, biała z mosiężnymi lub srebrnymi, zdobionymi nóżkami. W zestawie oczywiście z oryginalną baterią najlepiej również wolnostojącą.
Czwarty i ostatni składnik to żyrandol, jakiś nie-za-duży, piękny o strukturze kryształu, który idealnie dopieści całość.

Możecie zobaczyć kilka moich inspiracji...














Wszystkie twarze Olusia

Dziś już nastroje lepsze. Temperatura odpuściła, krostki już nie swędzą, mniej płacze i ogólnie widać, ze ospa odchodzi już w zapomnienie. Dzięki temu udało się też więcej pozytywnych fotosków porobić.

Our Chucky :)

This is my eye

Here I have hair

This is my mounth

And this is my nose

Here I have ear

Bad boy

First selfie

Romantic
Miłej niedzieli !

piątek, 27 marca 2015

Przytulaków story

Ci, co śledzą nas na Facebook klik wiedzą, że zmagamy się z ospą. No niestety, nawet jak młodziak nie uczęszcza do żłobka, to może się to zdarzyć. Ale cieszę się, bo już będziemy mieli to za sobą. 
Siedzę zatem do końca tygodnia w domu, mam więc troszkę więcej czasu i na ogarnięcie gniazda przed świętami, ale także na poczytanie moich ulubionych blogów i napisanie jakiegoś kolejnego szczerego posta, specjalnie dla Moich Wiernych Czytelników - dzięki Wam ogromne, że czytacie !!

Dziś coś na temat karmienia.
Karmienia piersią. 

Na początek kilka fajnych reakcji, z jakimi udało mi sie spotkać, nie tylko wśród ludzi nie mających swojego potomstwa :)
  •  Jeszcze karmisz???!!!
  • A to nie można karmić tylko do pół roku/roku?
  •  Jedna pani przynosiła zaświadczenie o karmieniu do pracy do 7-go roku życia dziecka, żeby cały czas korzystać z przysługującej przerwy..
  • Ale to nie uważasz, że już w tym wieku on powinien jeść coś dodatkowego?? Przecież ten pokarm nie jest już wartościowy.
Pisząc niektóre z tych rzeczy śmieję się sama do siebie :). No bo oczywiście nasze dziecko od 6 miesiąca je już dodatkowe rzeczy, a w tej chwli zjada już normalnie I śniadanko, II śniadanko, obiadek, podwieczorek i kolacyjkę. Karmimy sie tylko rano przed wyjściem do pracy, po powrocie z pracy i wieczorkiem oraz awaryjnie w nocy, albo w ciągu dnia w przypadku stłuczki i mega histerii.

Decyzję o kontynuowaniu karmienia podjęłam całkiem świadomie. Skłoniły mnie do tego głównie dwie kwestie
Doświadczenie, które już posiadam po wychowaniu dwójki starszych chłopców. Jeden był karmiony do 2 lat, drugi tylko do 3 miesiąca. Róznica kolosalna. Pierwszy w ogóle praktycznie nie choruje, nie ma problemów żołądkowych, ani skórnych. Drugi od momentu przejścia na sztuczne mleko miał atopowe zapalenie skóry, które ostatecznie przestało dokuczać dopiero w wieku 7-8 lat, a także nieskończona liczba infekcji, gryp, przeziębień. Wszystko, co miał ktoś miał też mój synek. Dodatkowo pojawiały i nadal pojawiają się zajady, brak apetytu.

Potrzeba. Potrzeba moja, potrzeba Oleńka. Skoro służy mu karmienie, to dlaczego mielibyśmy z tego rezygnować? Obojgu nam sprawia to przyjemność. Uwielbiamy tak spędzać czas. Oleniek już zaczyna coraz więcej rozumieć i zdarza się, że w ciągu dnia już potrafimy się dogadać,że teraz nie będzie karmienia, ale może sobie wypić herbatkę, albo zjeść owocek. Ja natomiast cieszę się podobnie jak on, bo wiem doskonale, że to już moje ostatnie tego typu doświadczenie i kolejny raz to już będę raczej patrzeć jak karmione sa moje wnuki/wnuczki, dzieci znajomych lub inne maluchy z rodziny.

Korzyści, to przede wszystkim bliskość. Jest to dla nas szczególnie ważne teraz, kiedy już pracuję na 7/8 etatu. Siedzimy tak sobie nawet z pół godzinki po powrocie i cieszymy się sobą. Cieszę się też, ze nie muszę się zrywać w nocy i szykować w biegu mleka i wiecie bzdurą jest sądzenie, że pokarm po takim czasie nie jest wartościowy, bo skąd niby laktacja ma rozpoznać, że Twoje dziecko ma 1,5 roku??
Minusy są też niestety,ale tu będzie krótko. Na przykład takie, że nie chce mi sie czasem młodziaka zanosić do łóżeczka i śpi z nami, albo że na imprezce pozostają napoje wyskokowe bezalkoholowe. No ale to tylko takie małe minusiki jak dla mnie.

Jednak dla nas takie minusy, to tylko minusiki wiecie i będziemy kontynuować. Oczywiście nie do 7 roku życia, ale mam nadzieję, że do 2 damy radę :)


niedziela, 15 marca 2015

Po włosku

Tak, tacy jesteśmy.
Jesteśmy jak typowa włoska rodzina, jak to kiedyś powiedziała nasza kochana Aga.
Nie byłam taka kiedyś, niestety to przychodzi z wiekiem i z otoczeniem.
Dwójka moich kochanych dzieciaków dorasta i pojawiły się dwa nowe źródła decybeli w naszym domu. Ojej, a w tym wieku powodem do kłótni może być nawet to, że na kogoś nie spojrzysz.
Kłócą się o wszystko.
Potem wtrącam się ja.
Potem D.
Wtóruje latorośl.
Jakbyście chcieli, żebym to zobrazowała, to powiem, że przypomina to taki kłęb dymu z gwiazdkami i zawirowaniami, co zawsze pokazują w kreskówkach, kiedy dochodzi do bójek :)

Kocham ich i tak. Nawet jak tacy są i nawet za to.
A moim współpracownikom, którzy mają czas tu zajrzeć, od razu mogę wytłumaczyć, że dzięki temu jestem czasem małomówna w pracy ha ha :)

Jak sami widzicie w naszym domu dziennie średnio pada jakieś kilka tysięcy słów, a Latorośl słucha. My Go też słuchamy. Bo gada. Gada dużo. Każde zjawisko chce nazwać. Przerywa czynność, którą akurat wykonuje i obwieszcza wszem i wobec, że "ła-ła" - czyli, że pies szczeka, albo, że "myj-myj", czyli czas na kąpiel. Fantastycznie jest się z nim porozumiewać i w końcu wiedzieć z grubsza, co w tej naszej małej, kłaczastej głowie się wyprawia. Wspaniale jest rano w weekend się obudzić przy nim, kiedy otwierasz oczy (o ile wcześniej nie próbuje Ci wcisnąć gałek przez powieki do środka), a nad Toba nachyla się ta mała słodka twarz i mówi: "Mama ! bleblabueno! Baja brym brym" i pokazuje na telewizor, żeby właczyć mu  po raz tysięczny "The Cars". Po czym pełznie do śpiącego taty i podobnie nachyla się do niego i mówi "Tata! Tatuś! Baja brym brym!"

Cudownie :)

Kilka słów i zwrotów, które już umie użyć i zna znaczenie:
"kaja" - kaszka,
"kuki" - kiełbaska,
"enia" - dowidzenia,
"kuje" - dziękuje,
"brym-brym" - oczywiście auto,
"pipa" - świnka pepa :),
"buu" - buty,
"mniam-mniam" - no oczywiście żarełko,
"piciu" - coś do popicia tego żarełka,
"kiki" - Wiktor,
"mniam-mniam" - Damian
"baba Lela" - babcia Ela,
"tatuś" - to nie muszę tłumaczyć,
"kula" - kura,
"buła" - bułka, chlebek,
"dadaj" - siadaj
"myj" - to znak, że chce umyć zęby.




sobota, 14 marca 2015

Folklor powrócił

Marzycie?

Na pewno tak.

Ja często.
Marzę o tym, co chciałabym za chwilę, co chciałabym kiedyś. Czego pragnęłabym jeszcze doświadczyć w życiu. Kiedy poczułabym pełnię szczęścia. Co byłoby taką przysłowiowa kropką nad "i".

Mamy zdrowie, jesteśmy razem, mamy dach nad głową, mamy pracę. To ważne.

Gdzie ta kropka zatem?

Dom na wsi.
Taki typowo wiejski dom. I nie chodzi mi tutaj o taki zaprojektowany przez siebie w nowoczesnym stylu, z innowacjami. To miałby być dom na prawdziwej wsi, gdzie jest tylko kilka domów, ogrom zieleni, najlepiej rzeka, w której D. mógłby sobie łowić swoje ukochane fishki.
Dom byłby na pewno drewniany i na pewno miałby swoją historię. Nie byłby to nowy dom, gdzie wszystko jest wymierzone, dopasowane, z góry zaplanowane. Nie taki, do którego wracamy zmęczeni po całym dniu pracy i nie mamy czasu się nim nacieszyć, albo w biegu musimy o niego dbać.
Ten dom byłby inny. Pachnący chlebem, pachnący obiadem, z masą przetworów, z pajdą chleba posmarowaną własnej roboty smalcem, albo dżemem z samodzielnie nazbieranych owoców. Oryginalny, szczególny, otwarty na ludzi. Dom, do którego wielu chciałoby wracać i gdzie każdy czułby się dobrze.To miałby być taki dom, który żyje, gdzie jest dużo folkloru. Gdzie byłoby wiele oryginalnych typowo polskich rzeczy, dużo drewna, dużo wikliny, dużo natury, trochę kamienia. Dom niekomercyjny, ale taki, gdzie wszędzie można znaleźć rękodzieło jego mieszkańców.

Ci którzy marzą podobnie zrozumieją.
Moja inspiracja.










 

wtorek, 10 marca 2015

Hop przez płot !

Moja najwspanialsza i najukochańsza pora roku zbliża się wielkimi krokami !
W końcu zrzucimy te szale grube, zciągniemy te grube rajtały, schowamy w kąt ciepłe buciorki i pusiaste kurtki i płaszcze i czapki i rękawiczki !
Wspaniale!
Cudownie!

Nareszcie powiew świeżości, a nie powalający zapach, kiedy to wchodzisz do autobusu wypchanego po brzegi z zamkniętymi oknami, zaparowanymi szybami i jakże cudownie pachnącymi kurtkami puchowymi w temperaturze +10, kiedy to niejeden wspaniałomyślny kierowca włącza ogrzewanie niczym przy mrozie +5, albo i 10.

Będzie można poczuć lekkość i swobodę ruchów, a nie niczym Pi i Sigma ruszać się powolnie i niezgrabnie :). Zmienić garderobę, ubrać co nie co innego, lżejszego, więcej pokazać i tu oczywiście jak jeden mąż idzie myśl oczywiście o zwiększeniu częstotliwości ruchów, zaprzestaniu toksycznej znajomości z każdym ciasteczkiem i czekoladką. W zamian więcej uśmiechu do warzywek i owocków i ziarenek - tu jest szansa na zdrowy i rozsądny związek :)

A my?
A my zaczęliśmy witać intensywnie acz z lekka chorobliwie wiosnę.
Jednak nie poddajemy się ! Chorobom mówimy NIE !
Dzielnie walczymy :)

Ostatnio nawet na tyle dzielnie, że niestety musieliśmy przez płot skakać na plac zabaw, bo ktoś nie przewidział chyba tak szybkiego rozwoju sytuacji i takiego obrotu spraw i tak szybkiej zmiany temperatur i niestety zastaliśmy plac zabaw zamknięty na cztery spusty. 




 








 




A na koniec niespodzianka !