Dzisiaj było całkiem przyzwoicie. Na początku. Wstaliśmy rano, o 6:30, Oleniek o 8:00 zrobił sobie jeszcze drzemkę 1,5 godzinną. Ogarnęliśmy się i zaczęliśmy szykować na dwór. Nie wiem, jak to jest u Was, bo u nas Oleniek ostatnio zaczyna ostro się wydzierać jak ubieram mu dopiero "pierwszą warstwę". Drze ryjca (jak to moja szwagiereczka mówi :)) wniebogłosy i tak już jest do samego wyjścia za osiedle. Tak też było i tym razem. Chociaż na chwilę udało mi się przerwać te wrzaski i zobaczcie sami ...
jakbym nie znała, to bym rzekła, że to niewiniątko jest i co ta matka opowiada :).
No ale, spacerujemy. Tak. Mimo temperatury dzisiejszej -8, staramy się codziennie pochodzić jakieś 1,5 godzinki. A Wy? Jak ? Przyznajcie się - chodzicie, czy zakopujecie się w ciepłe skarpety i ciepłe kocyki i z cieplutką herbatką zaszywacie w domkach na takie chłodniejsze dni? Ja stwierdziłam, że będziemy z moją "babuleńką" spacerować, no chyba, że temperatura dojdzie do -10. Wtedy to za żadne skarby nie pozwolę, żeby mi kostki w łapkach odmarzły i babuleńka się przeziębiła. Babulenka mi przyszła dzisiaj na myśl, bo sami zobaczcie, jak on słodko wygląda :****
Tutaj jeszcze jest na początku spacerku, a jak wracamy to ma takie słodkie, rumiane pulaski :)
Gdzieś niedawno przeczytałam, że dziecko w 4 miesiącu zaczyna się zachowywać trochę inaczej na spacerach. To znaczy, że jest bardziej ciekawe i chce więcej widzieć i oczekuje, że jak zacznie płakać, to zostanie wyciągnięte z wózka i wszystko zostanie mu - zgodnie z życzeniem - pokazane. Jednym słowem: chce rządzić.
No niestety, doświadczyłam tego dzisiaj w drodze powrotnej. Z początku sądziłam, że to tylko malutki płaczek i zaraz mu przejdzie, ale potem.... o matko !!! Histeria była na maksa !!! Darcie się przez pół godziny, do samiutkiego domu!!! Już sprawdzałam, czy wszystko ok, czy mu nie zimno, czy coś go nie uwiera, nie boli, nie wiem. O matko ! Ryk był taki, że prawie frunęłam z tym wózkiem nach hause. Człowiek miał się odstresować i odpocząć, a wróciłam rozdygotana i spięta na maksa !
Musze przyznać, że niestety taki stan pozostał już do końca dnia... Podejrzewam, że zaczęły się zęby, bo nawet zostałam ugryziona dzisiaj po raz pierwszy ! Pojawiła się temperatura... zdjęcie mu zrobiłam z zaskoczenia. Takie robi miny czasem, że wymiękam !
No i kurczę, akurat teraz, jak mamy jutro ortopedę, a za tydzień ostatnie szczepienia. No ale trudno. Jadę jutro rano do tego ortopedy, ubierzemy się w 50 warstw i damy radę. Liczę tylko, że nie będzie takiego ryku jak dzisiaj, bo to od nas jakieś pół godziny drogi autobusem. Trzymajcie kciuki !
A skoro jesteśmy przy zębach, to chętnie posłucham, kiedy Wasze szczęścia dostały pierwsze ząbeczki i jakie środki stosowałyście? Czy naturalne, czy syropy, maści? Ja dla moich starszych chłopców używałam Aperisan Gel i chyba przy tym zostanę, ale może macie coś fajnego, sprawdzonego, co też zdało egzamin? Czekam na info od Was !
Spokojnej nocy !