Czuję się całkiem dobrze, poza kilkoma małymi niedociągnięciami: jestem tylko mega ociężała, pojawiła się nowość i zaczęły mi puchnąć stopy, a ból pleców jest przerażający... Ponadto mam mega apetyt od kilku dni, ale przemiana materii działa bez zarzutu, więc jest ok :). Spaceruję nadal po godzince dziennie, teraz to już z obstawą na wszelki wypadek:) Ćwiczę również sobie wieczorkiem, potem kąpiel i czytam sobie kolejne powieści Kalicińskiej, która będzie patronką tej ciąży he he. W nocy budzę się, nie ukrywam. W pierwszej połowie nocy to budzę się co godzinę, dwie. Po 3 już śpię do samego rana. Oleniek ma już o wiele, wiele mniej miejsca. Widać jego każdy ruch, każde kopnięcie, każdy przekręt. Wczoraj jak siedziałam kopał mnie swoją małą nóżką i śmiać mi się chciało, bo chyba było z 10-15 kopnięć, bardzo rytmicznych i cały biust mi podskakiwał ha, ha :) Ogólnie, to mam wrażenie, że mój brzuch nie należy do mnie i żyje teraz totalnie swoim życiem i robi co chce:)
Tęskniłam za gwarem w domu, no i stało się - wrócili chłopcy. Przed nami rozpoczęcie roku szkolnego, więc szał, gorączka, latanie, załatwianie, itp., itd. Na dodatek moje dzieci strasznie mnie zaskoczyły. Oboje strasznie urośli, mimo, że nie było ich w sumie jakieś 1,5 miesiąca. Mój starszy syn jest już mojego wzrostu !!! No więc, ciuchy przymaławe, trzeba poszukać, wymienić. Poza tym wiecie, zakup podręczników, zebrania, spotkania, dodatkowo mam jeszcze kilka innych spraw na głowie, ale przynajmniej nie siedzę i nie myślę za dużo.
Remont już właściwie za nami, udało się ogarnąć właściwie wszystko, czekam jeszcze tylko na przewijak taki wolnostojący, bo się okazało, że nasze łóżeczko jest szersze i taki nakładany jest za wąski. Przyjedzie we wtorek. Może jeszcze będę :)
No więc czekamy, czekamy, czekamy