środa, 14 sierpnia 2013

Juz za parę dni, za dni parę .... :)

Czekamy. Niecierpliwie i coraz bardziej nerwowo. Skurcze są, ale nieregularne, dodatkowo samo kłucie w "szyjce" no nie należy do najprzyjemniejszych objawów, ale trzeba zacisnąć kły i wytrzymać. Oleniek wyraźnie jest już niżej, co prawda tego jakoś specjalnie nie widzę, ale uwierzcie mi - czuję.
Na czym teraz się skupiam? Na wykańczaniu. Dzisiaj udało mi się znaleźć odpowiednie śruby do kołyski, wieczorem powinna już być, to na pewno pokażę :). Materace do łóżka chłopców będą u nas na początku tygodnia. Pozostaje tylko wyczyścić całą podłogę od pozostałości z farby oraz zakup i montaż półek nad łóżeczkiem i u chłopców koło łóżek - ale to już kosmetyka. Damy radę na pewno na razie bez tego :) No i muszę wyczyścić lustro, które trzeba przykleić w korytarzu, bo już się zabieram do tego całą wieczność :)

Codziennie ćwiczę, żeby nie być jak worek ziemniaków przy tym porodzie i żeby poszło sprawnie (pliiiiiizzzzzz!!!!) i szybko (będę mega wdzięczna!!!). Każdego dnia chodzę też na spacery, do południa. Staram się godzinkę pospacerować, jednak wybieram już okolice i staram się nie wypuszczać daleko w teren. Tym bardziej, że jak spaceruję, to czuję nieregularne skurcze. Co tu dużo mówić, boję się też, żeby mi nie odeszły wody gdzieś "w terenie", to by dopiero było ! Wcześniej co prawda miałam dwukrotnie przekłuwany pęcherz, bo wody nie chciały odejść, ale kto wie jak będzie teraz?? Właśnie największy stres czuję z tego powodu, że nie wiem jak teraz będzie, od czego się zacznie, czy dobrze zinterpretuję to, co mi mówi ciało, czy nie pojadę za szybko/za późno do szpitala, itd., itp.

Poza tym, to waga mi spadła (?) o kilogram, ale słyszałam, że to normalne i może się zdarzyć pod koniec ciąży. Mam swoje apetyty i wczoraj na przykład na śniadanie zjadłam miseczkę smażonego makaronu, potem 2 kulki lodów słony karmel, na to jeszcze drożdżówkę z serem. O dziwo, nie czułam się pełna, po prostu było ok. Potem już nie byłam wcale głodna, dopiero wieczorem zjadłam trochę paluszków. Dzisiaj z kolei zero apetytu. Jest 16:00, a ja w sumie zjadłam znowu trochę paluszków i jeden mały jogurt ze śliwką. Tak jakoś jest. Teraz piję sobie kawkę i czuję się mega pełna.

Spanie dzisiaj to był koszmar, spałam od 4:00-6:00 i potem od 7:00-9:00. Całą noc gadałam z D. i w sumie było całkiem miło, dawno się tak nie uśmialiśmy :).

W wolnych chwilach bierze mnie totalnie i uwieczniam już ostatnie chwile z brzuszkiem :)






Pozdrawiam serdecznie moje czytelniczki !!!

5 komentarzy:

  1. Śliczny brzuszek. Aż zatęskniłam za moim, choć dopiero 9,5miesiąca minęło od porodu. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja uwielbiam patrzec na cięzarne kobiety:)Zazdraszczam!:)
    Zyczę szybkiego i jak najmniej bolesnego porodu!

    OdpowiedzUsuń